niedziela, 9 stycznia 2022

Od Isidoro cd. Serafina

Chociaż Isidoro widział Sallandirę w wielu swoich wróżbach - w końcu kamienie przemawiały do niego, niosąc mu nie tylko obraz, ale i dźwięki, zapachy i odczucia - moment, gdy jego stopa pierwszy raz stanęła w kraju Serafina niósł w sobie specyficzny rodzaj magii. Od dłuższego czasu wiedział, że jedna ze ścieżek jego przeznaczenia tu prowadzi. Ta najjaśniejsza. Ta właściwa. Jednak kiedy przyszłość stała się teraźniejszością, nie mógł nie przystanąć choć na chwilę, nie uśmiechnąć się pod nosem, nie położyć dłoni na piersi, czując pod nią więcej ciepła.
Podążał za rozwianą czernią szaty Serafina, wzrokiem starał się ogarnąć wszystko wokół. Porywały go iluzoryczne gwiazdy - nawet wyciągnął rękę, by ich dotknąć. Wiedział, że palce przenikną przez zaklęcie, ale nie dbał o to. Tak samo, jak i nie dbał o to, że ktoś go zobaczy i weźmie za idiotę. Liczyło się tu i teraz, a tu i teraz była Sallandira, magia i krótka chwila wytchnienia przed czekającym ich zadaniem.
Uśmiechnął się, widząc Salomeę. I jej przybycie zapowiadały jego wróżby, sam Isidoro nie mógł się doczekać spotkania z kobietą. Zerknął na Mattię. Jego wiecznie uparty brat nawet się nie spodziewał, co szykuje dla niego los, Isidoro zaś cieszył się, że i jego przeznaczenie wkracza na właściwą ścieżkę. W końcu.
Rozsiedli się na poduszkach, Salomea streściła im sytuację. Isidoro dzielił uwagę między nią i Serafina - w twarzy czarnoksiężnika przez moment dostrzegł ten charakterystyczny cień niepokoju. Sytuacja była poważna, nie mogli sobie pozwolić na popełnienie błędu.
Mattia też siedział i słuchał. Jego wzrok dla odmiany skupiał się w głównej mierze na rubinowych oczach, z rzadka tylko starszy astrolog zerkał na mapę. Mężczyzna był absolutnym mistrzem odczytywania myśli i reakcji drugiej osoby na podstawie ledwie gestu czy mimiki twarzy, tutaj jednak zwiewny woal stał mu na przeszkodzie.
— Podzielić zadania…
Wybrzmiały ostatnie słowa Serafina, czarnoksiężnik zwrócił się do młodszego astrologa. Ten zaś przymknął oczy, skinął głową. Oczywiście wiedział, że słowa te zostaną skierowane do niego i miał już gotową odpowiedź. Całość przedyskutowali już w Tirie, jednak trzeba było wtajemniczyć też Salomeę.
— Czeka nas dwojakie zadanie — zaczął. — Musimy odbudować to, co zniszczone. Oraz scalić to, co podzielone.
— W takim razie zapewne zechcecie zacząć od odbudowania Wieży - to na pewno sprawa priorytetowa, ale i niełatwa — odpowiedziała Salomea, trzymając dłonie złożone na podołku.
— Musimy wykonać oba zadania równocześnie — wyjaśnił Isidoro. — Dlatego właśnie potrzeba tu dwójki astrologów.
— Czyż nie mamy trójki? — wtrącił Mattia, Salomea zerknęła tylko nieokreślonym spojrzeniem.
— To prawda. Ale twoja główna rola nie będzie polegała na odczytywaniu przyszłości. Musimy się całkiem rozdzielić, nie tylko podzielić między nas zadania.
Isidoro zwrócił wzrok na brata. Nie musieli nic mówić, ich spojrzenia przekazywały wszystko. Mattia czuł, gdzie to wszystko zmierza - los rozdzielał ich obydwu, Isidoro będzie musiał działać bez niego. I Mattii się to nie podobało. Jednak rozmawiali wcześniej, starszy astrolog ufał swemu bratu, choć nigdzie nie było powiedziane, że miało mu być łatwo. Mattia westchnął. Isidoro kontynuował.
— Ja i Serafin zajmiemy się odbudową wieży, do ciebie, Salomeo, i Mattii będzie należało zajęcie się Mistrzami magii.
Salomea nawet nie drgnęła, tylko minimalnie rozszerzone oczy zdradzały pewne wątpliwości związane z tym pomysłem.
— Mattia potrafi poradzić sobie w trudnych sytuacjach wymagających uprzejmego wyłuszczenia bałwanom, jak bardzo się mylą, przy jednoczesnym sprawieniu, że ci jeszcze za to podziękują — podsumował książę. — Zdarzyło mi się widzieć go w akcji, poradzi sobie nawet z tym przedszkolem zwącym siebie Radą Magów.
— Jednakże nie znam sallandirskich obyczajów na tyle, by być skutecznym dyplomatą — wtrącił Mattia, przenosząc wzrok między Salomeą i Serafinem.
— I tu właśnie pojawia się twoja rola — Serafin skinął głową Salomei, ta przymknęła na moment oczy, skłaniając lekko głowę. Czarnoksiężnik zwrócił się na powrót do Mattii. — Jesteś doskonale zaznajomiona ze wszelkimi niuansami najściślejszej dworskiej etykiety, zaś w kwestii aktualnej polityki i relacji między obecnymi Mistrzami, masz o wiele świeższe i bardziej precyzyjne informacje ode mnie. Do tego dochodzi jeszcze edukacja w temacie literatury, muzyki i wszystkiego, co może pomóc udowodnić tym krótkowzrocznym bęcwałom, że warto zająć się czymś pożyteczniejszym niż ciągłe przepychanki.
Mattia nawet już się nie zdziwił na kolejne nazwanie Mistrzów magii jakimś interesującym epitetem.
— Przejdźmy jednak do tematu wieży — podjął czarnoksiężnik, wrócił wzrokiem do Isidoro i podparł podbródek dłonią.
— Jej odbudowa nie jest możliwa. Nie z tym, co teraz mamy — zawyrokował.
Książę przymknął tylko oczy, westchnął ciężko. Pokiwał do siebie głową, jakby spodziewał się tej odpowiedzi.
— Tak jak myślałem… Wieże magii to budowle odrębnej kategorii. Oczywiście że w Ataxiar co drugi budynek jest magiczny, ale nawet najbardziej wymyślne czary wyglądają jak jarmarczne sztuczki przy tym, jak wykonano te wieże. Czyli trzeba będzie przekonać wszystkich Mistrzów do pomocy…
— To wciąż za mało — odparł Isidoro.
— W takim razie czego jeszcze potrzebujemy?
— Wiedzy, której nie znajdziemy w żadnej sallandirskiej bibliotece — kontynuował astrolog. — Oraz mocy, której nie da nam żaden z posiadanych artefaktów.
— Oczywiście…
— Obie te rzeczy znajdziemy w grobowcu — Isidoro odetchnął, spojrzał Serafinowi prosto w oczy. — W grobowcu najpotężniejszego króla Sallandiry.
Zapadła cisza, Mattia uniósł brew, czekając na dalsze słowa. W pokoju zapanowało jakieś dziwne napięcie, astrolog nie był pewien, co dokładnie mają oznaczać słowa jego brata.
— Nie — powiedział Serafin.
— Tak — odparł Isidoro.
Książę ucisnął palcami kąciki oczu, mruknął coś pod nosem, Mattia chyba wychwycił coś o „dziwce Fortunie".
— Ten grobowiec nie istnieje. Szukałem go.
Mattia zerknął pytająco na brata.
— Chodzi o grobowiec króla Saladyna. Tego, który zaprzyjaźnił się z Prialanem — wyjaśnił Isidoro, a widząc że Mattia wciąż sobie nie przypomniał, dodał: — Ze sfinksem. Pamiętasz?
— Och… — Wspomnienie wróciło do astrologa, choć zatarte upływem czasu. — Pamiętam, że babcia coś nam czytała, ale nie pamiętam dobrze treści… — Mattia zmarszczył brwi, zerknął na brata. — Pamiętam, że strasznie popłakałeś się na koniec. I poza tym - to była tylko bajka. — Astrolog zwrócił pytający wzrok na Serafina.
Książę pokręcił głową.
— Nie do końca. Saladyn faktycznie był królem Sallandiry, ale to zamierzchła historia kraju. Na tyle daleka, że z tamtego okresu prawie nic już się nie zachowało, i trudno powiedzieć, ile faktów przekręcono na przestrzeni dziejów. Możliwych lokalizacji grobowca jest mnóstwo, wskazówki jak je znaleźć sobie przeczą, sam sprawdzałem. — Serafin urwał, zacisnął wargi. — Tylko bajka nam została, a i ta ma kilka wersji. — Westchnął. — Ale faktycznie, budowę wież przypisywano czasom Saladyna. Nie wydaje się dziwne, by sekret ich konstrukcji i potrzebne narzędzia postanowił zabrać z sobą do grobowca.
Serafin urwał, znów zapadła cisza. Czarnoksiężnik popatrzył na Isidoro, dostrzegł ten ledwie widoczny uśmiech na jego twarzy.
— Grobowiec nie istnieje, ale ty masz już plan, jak go znaleźć, prawda?
Poniekąd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz