wtorek, 11 stycznia 2022

Od Serafina cd. Isidoro

― Właściwie, to tak ― odparł buńczucznie drugi mag, zmierzył Serafina spojrzeniem wielce oceniającym.
Książę natomiast, na wszystkie sfinksy, bogów i dziwkę Fortunę, zdawał się być tym faktem niezmiernie rozbawiony. Poszerzył uśmiech, nadał mu złudnie miłego wyglądu. Czekał na pretekst.
― Czy to wyzwanie? ― zadał kluczowe dla siebie pytanie, bowiem wszelkie spory i różnice zdań zwykł załatwiać w sposób niezwykle prosty i krótki, a przy okazji niewymownie dosadny.
Isidoro przestąpił nerwowo z nogi na nogę, ale nie odezwał się.
― Nie. Nie widzę sensu rzucać oficjalnego wyzwania, skoro rozmowa…
Serafin machnął lekceważąco szponami, nie chciał dalej słuchać. Cokolwiek mag miał mu do przekazania, utonęło w fali ignorancji.
― Zatem zejdź mi z oczu, zanim stracę cierpliwość ― stwierdził obojętnie ― czy ktoś jeszcze życzy sobie dyskusji? ― dodał, nie kryjąc znudzenia w głosie. Odwrócił się, objął spojrzeniem także tych, którzy stali za jego plecami. Na szczęście, zbyt wielu magów pamiętało do czego zdolny był Serafin i – również na szczęście – niewielu miało ochotę na powtórkę. ― Nie? Świetnie więc, przejdźmy do rzeczy. Wasza niekompetencja…
― Jak śmiesz… ― trącił się młodzik, ponownie psując księciu monolog i tyradę. Serafin łypnął na maga przez ramię, ciemne oko błysnęło złotem.
Niesiony zbłąkanym zefirkiem piasek zawirował w miejscu, książę pstryknął palcami. Nagrzane ziarna skupiły się w mgnieniu oka w większą falę, z mocą powaliły dyskutującego młodzika na ziemię. Ciężar piasku i jego palące ciepło wydusiły powietrze z płuc mężczyzny, ten zachłysnął się, wykrzywił, usiłując nabrać oddechu. Serafin, patrząc na to wszystko nader obojętnie, machnął lekceważąco dłonią. Szpony ułowiły chciwie promień słońca, błysnęły zdobnie. Fala piasku wypiętrzyła się, poniosła intruza poza teren zawaliska i wypluła go na drodze.
Książę zastanowił się przez krótką chwilę nad tym, czy powinien magowi przetrącić kręgosłup, czy jednak nie, ale nim zdołał się zdecydować, wychwycił kątem oka jakiś niespokojny ruch. Spojrzał w tamtą stronę, onyks skrzyżował swoją ścieżkę z szafirem.
No tak. Obiecał sobie przecież, że nie będzie robił scen, które mogłyby się negatywnie odbić na psychice astrologa. Był mu bliski, szanował go, wiedział ile warte jest dla niego życie. Każde życie, nawet takiego nędznego, przerywającego monologi robaka. Serafin westchnął, ale nie uczynił nic więcej. Łapa piasku cofnęła się, rozlała w bezkształt, osiadła na ziemi.
― Moje kochane bęcwały ― zaczął więc, odwracając spojrzenie od astrologa. ― To co się tu stało jest wielką tragedią dla świata magów, burzy utrzymywaną pieczołowicie równowagę i stawia wasze kompetencje pod znakiem zapytania. Niemagowie wykorzystają to wydarzenie przeciwko wam. ― mówiąc, jasno podkreślał, czyje kompetencje są tutaj wątpliwe, swój przypadek pozostawiając daleko poza wszelką skalą i oceną. ― Szczęśliwie dla was wszystkich, zostałem w porę powiadomiony przez raashirów o zaistniałej sytuacji i w przypływie dobrego humoru uznam waszą niekompetencję za chwilową.
― Więc… co teraz? ― spytał ktoś w tłumie.
― Tak jak mówiłem. Znalezione artefakty mają zostać odesłane do Wieży. Wszystkie. Ale im mniej wśród nich będzie zepsutych, tym lepiej dla was.
― Co z magią, która była zaklęta w murach? ― podniósł się nowy głos.
― Trzeba będzie wznieść nową wieżę ― choć Serafin wypowiedział słowa tak lekceważąco, jakby mówił o budowaniu zamku z piasku, wśród magów podniósł się szmer rozmów. Budowle z czasów starożytnych, legendarnych wręcz, uchodziły za niepoznane i tajemnicze, o niezrozumiałym działaniu. Śmiałe twierdzenia o budowaniu nowej wieży były dla niektórych zaskoczeniem.
Książę nie wyjaśnił nic więcej, bowiem wszystko, co miał do przekazania – zostało przekazane. Odwrócił się, odszedł, skupiając teraz tylko i wyłącznie na znalezieniu laski sayida. Isidoro nie odstąpił go nawet na krok, co także wzbudziło parę nieprzychylnych spojrzeń w tłumie. Serafin odnotował w pamięci, by w stosownym czasie także wyjaśnić jak mają się sprawy z towarzyszącym mu astrologiem.
― Jak można odbudować wieżę? ― spytał Isidoro po chwili ciszy.
― Nie mam zielonego pojęcia ― odparł z rozbrajającą szczerością Serafin. Wyciągnął dłoń, wykonał krótki gest, przez chwilę milczał, badając okolicę zmysłem magii. ― Nigdzie nie ma planów budowli, nie ma także opisów sposobu budowania. Tego też szukałem nie raz i nie dwa, przetrzepałem każdy możliwy grobowiec i każdą możliwą bibliotekę. Mimo to… ― urwał na moment, machnął ręką, magią przerzucił górę piasku na bok, odsłaniając kolejne potrzaskane bloki kamienia. ― Nie ulega wątpliwości, że sposób musimy znaleźć. W ten czy inny sposób. A teraz pomóż mi z tymi artefaktami, nie możemy stracić tutaj całego dnia. Jakkolwiek poetycko nie będzie to brzmiało, czeka nas jeszcze łapanie wiatru w polu. No, na pustyni znaczy się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz