środa, 19 stycznia 2022

Od Serafina – Dame blanche

To była dziwna noc. Księżyc świecił zdecydowanie za jasno, mróz skuwał ziemię w akompaniamencie kompletnej ciszy. Nie szeleściły drzewa, nie odzywał się żaden nocny zwierz czy stwór. Zdawało się, że świat zastygł w bezruchu na tych parę godzin, że umarł, że nastąpił koniec wszystkiego – dla odmiany jednak, wbrew temu jak zazwyczaj go przedstawiano – całkiem cichy i spokojny.
Serafin odepchnął się ramieniem od ściany, odszedł od okna. Dość już czasu stracił na rozmyślania, dość było mu błądzenia myślami po rozmaitych tematach. Powinien skupić się na pracy, na kolejnym artefakcie, który oddano mu do oględzin. Wrócił do biurka, rozsiadł się wygodnie, sięgnął po notatnik. Z racji swojego postępującego zapominalstwa, zastosował sposób Sophie i po prostu wynotowywał ważniejsze myśli. Co najlepsze, zazwyczaj wiedział o co mu chodziło, o czym zapomniał i o czym tajemnicze, mało mówiące zwroty mówią.
Tym razem jednak nie wiedział.
Przyjrzał się zapiskom na stronie wtorkowej, sięgnął spojrzeniem i na środę. I absolutnie nic z tego nie zrozumiał, szyfr go przerósł. Książę z konsternacją podkręcił wąsa, uznał, że to nie tak przecież powinno wyglądać. Z racji późnej pory darował sobie jednak wycieczkę do alchemiczki, przy okazji zdziwił się, że respektuje coś takiego jak cudzy sen. Do tej pory nie zaprzątał sobie głowy takimi szczegółami.
Odrzucił notatnik na biurko, zapadł się w fotelu. Odruchowo poruszył palcami, iskra przeskoczyła pomiędzy złotymi pierścieniami. Nie zgasła. Zamarła w powietrzu, urosła w oczach, nabrała kształtów. Serafin lubił bawić się ogniem, a teraz, kiedy dziwka Fortuna sama włożyła mu w ręce artefakt zdolny częściowo zniwelować efekt klątwy, robił to nader często.
Płomień przemknął mu po dłoni, skulił się pod palcami, zmniejszył. Serafin pstryknął, a płomyk rozszczepił się na tuzin mniejszych, które rozpierzchły się po jego kwaterze, rozświetlając mrok. Książę uśmiechnął się pod nosem, całkiem zadowolony, beztroski. I wtedy to zobaczył. Rąbek białej sukienki wystający zza drzwiczek szafy.
― No przecież ― mruknął sam do siebie, przypominając sobie w końcu o co chodziło w tym dziwnym szyfrze.
Nie zwlekając dłużej podniósł się z fotela, zgarnął z szafy sukienkę, którą nabył nieco ponad tydzień temu i wyszedł. Trasę do kwatery niejakiego Tassariona pamiętał aż zbyt dobrze, choć przecież z elfem nie łączyły go specjalnie zażyłe stosunki. W dodatku, wampira od dłuższego czasu nie było w Gildii, a jego lokum tymczasowo (bądź nie) zajmowała Weronika.
Nie zapukał, od razu wcisnął klamkę, wszedł do środka.
― Przekonałaś się jednak ― orzekł na wstępie, widząc wampirzycę siedzącą na łóżku. Spojrzeniem powiódł w bok, w stronę szałasu z badyli, który do tej pory służył jej za schronienie i coś w rodzaju legowiska. ― Może to i lepiej ― stwierdził, wzruszył ramionami. Zamknął drzwi.
― To moje łóżko teraz ― oświadczyła Weronika, przesunęła dłonią po narzucie. ― Moje.
Serafin przyjrzał się jej w milczeniu, wygiął wargi w uśmiechu.
― Przyniosłem ci coś ― oznajmił, a widząc błysk zainteresowania w czerwonych ślepkach, dodał: ― Prezent.
― Prezent? Co to jest prezent?
― Na urodziny.
― Co to są urodziny? I prezent?
Serafin, choć obecnie podejrzanie miły, nie zniżył się do tego, by tłumaczyć rzeczy tak trywialne. Pokonał dzielącą ich odległość w paru krokach, wyciągnął sukienkę w jej stronę.
― Twoja jest już zniszczona, ma dziury. Poza tym śmierdzi. Kupiłem ci nową.
Weronika wydała z siebie bliżej nieokreślony odgłos, porwała sukienkę w dłonie, przytuliła materiał.
― Nowa! Moja własna! ― Poderwała się z łóżka, okręciła, materiał rozlał się w białą smugę. ― Ładna, taka ładna!
― Tak, tak ― wszedł jej w słowo, machnął ręką odprawiająco. ― Przebierz się. Mam nadzieję, że nie potrzebujesz z tym pomocy.
Wampirzyca wtuliła nos w tkaninę, w oczkach zatańczyły radosne iskierki. Pokręciła głową.
― Dobrze. ― Książę odszedł pod okno, taktownie odwrócił się plecami. ― Powiedz, kiedy skończysz.
Na krótką chwilę zamilkł, odpłynął myślami gdzieś daleko, zapatrzył w nocne niebo.
― Ładna? ― spytała niepewnie Weronika, ściągając go na powrót do rzeczywistości. Serafin obejrzał się przez ramię.
― Ładna ― potwierdził z niezobowiązującym uśmiechem. ― Wszystkiego najlepszego, robaczku.


Wszystkiego najlepszego dla Weroniki <3

1 komentarz:

  1. Najpiękniejsza suknia, najwspanialsza, tylko w niej Weronika będzie teraz chodziła!

    OdpowiedzUsuń