wtorek, 16 listopada 2021

od Adonisa cd Apolonii

⸻⸻ ❍ ⸻⸻

Kobieta tańczyła właśnie wyśmienitą partię walca, starając prowadzić się Adonisa, który nie znając jednak kroków, potykał się o własne nogi, starając się nadążyć za ekspresyjnymi ruchami Apolonii. Dźwięczne imię momentalnie zamgliło ciemne oczy i chociaż starał się trzymać w ryzach przez całe przedstawienie, jakie mu zapewniła, na męskiej twarzy widać były ślady rozkojarzenia spowodowane zaskakującą fizjognomią i pięknem, jakim charakteryzował się stan kobiety, którą można było przyrównać do porannej rusałki. Ruchy mające na celu odwrócić męską uwagę, zahipnotyzować w swojej elegancji, zdecydowanie spełniały swoje zadanie. Adonis musiał wzmocnić uścisk na główce laski, jakby w obawie przed nagłym utraceniem równowagi, czy nawet i gruntu pod nogami. Kokietowała, piękniła się, a Nykvist obawiał się, że uwierzy w każde słowo, jakie tylko szepnie mu do uszka. Przy zmysłach trzymał go jednak list, który wciąż lawirował gdzieś na widoku, przewijał się za plecami kobiety, wylegując się w najlepsze na blacie.
Może zostałby na zaproponowaną przez kobietę herbatę, może pograłby w nią w tę drobną przekomarzankę na temat niedoszłego porywacza szanownej Apolonii z Teatru Wielkiego i może nawet zdecydowałby się zabawić w podobny sposób co ona, przechylając głowę, zbliżając się o te kilka centymetrów za bardzo, do tego stopnia, gdzie jego ciepły oddech omiótłby jej gładki policzek, a ona odsunęłaby go jednym, właściwym ruchem, chwilę po tym, jak zgarnąłby nieszczęsny list w najmniej spodziewanym momencie i uciekłby, nie czekając na to, aż kobieta się wyszykuje. Nie dane było mu jednak zasmakować żadnej z tych czynności, gdy nastrój kobiety momentalnie się zmienił, a on natrafił na wysoką, lodowatą ścianę, fortyfikację, przygotowaną tylko i wyłącznie na sprawy stricte dyplomatyczne. Widząc w tym fakcie straconą sprawę, postanowił, że nie miało sensu stawianie się i szukanie szansy na wyjście z tej sytuacji w pojedynkę. Wysłuchał więc warunków, jakie przed nim postawiła, z miną nieugiętą i pewną tego, co chce osiągnąć. Nie brzmiały absurdalnie, ani abstrakcyjnie, wręcz przeciwnie, dlatego adonisowa głowa drgnęła w geście uszanowania kobiecego zdania, podobnie jak cała sylwetka, która skłoniła się w jej kierunku.
— Czego sobie pani tylko życzy — odparł, darząc ją eleganckim, wynikającym jedynie z grzeczności, uśmiechem. — Będę czekał — tu zatrzymał się na chwilę, analizując, jak dużo rzeczy kobieta mogła spakować na kilkudniowy wyjazd i jak bardzo trzeba będzie pomóc jej z wszelkimi pakunkami. Sam zapewne potrzebowałby jedynie mieszka z pieniędzmi i bieliznę na zmianę, jednak w przypadku person podobnych Apolonii, ta sprawa, dość często, się komplikowała. — Inaczej. Gdzie powinienem na panią poczekać? Tu? Za drzwiami? Czy może jednak przed kamienicą? — Wybrał opcję najbezpieczniejszą, świadomy, że poza tym jednym wystąpieniem, nie miał innych interesów w mieście.
Poprawił się w miejscu, rozglądnął jeszcze raz po pomieszczeniu, pozwolił, by duszący zapach perfum osiadł gęstym dywanem w jego płucach, a następnie pozwolił sobie, by ciemne spojrzenie padło na kobietę, którą prawdopodobnie w takim wydaniu widział po raz ostatni, co przyjmował z głębokim żalem i rozczarowaniem, a co jednocześnie wprawiało go w niemałe zakłopotanie, wręcz strach, bo w takim wypadku, jak kobieta prezentowała się przy okazji występów na scenie, czy nawet przy zwykłym spotkaniu towarzyskim? Mimo pytań, które przebiegały przez jego głowę w zawrotnym tempie, spojrzenie jego pozostawało chłodne i zdystansowane, a jego postawa wskazywała raczej na pewność siebie. Strasznie wadził jej towarzystwu, jej gładkim, giętkim ruchom, gdy jego gesty należały do kanciastych, trochę mechanicznych, wyuczonych, by poruszać się w sposób jak najmniej inwazyjny dla protezy, która mimo jakości wykonania, bywała wadliwa.

⸻⸻ ❍ ⸻⸻
[susł zapostował święto lasu]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz