sobota, 13 listopada 2021

Od Mattii cd. Małgorzaty

Astrolog parsknął śmiechem.
— Gdybym miał to określić jednym słowem, powiedziałbym: interesująco.
— Kto powiedział, że ma to być tylko jedno słowo? — Pani Cailloux uniosła przypudrowaną brew, zakołysała złożonym wachlarzem. Mattia przelotnie podążył za nim wzrokiem, zamyślił się na krótki moment.
— Cóż, skoro nie będzie pani przeszkadzało moje gadulstwo, tedy czuję się oczyszczony z winy nadmiernego zawłaszczania konwersacji — powiedział gładko, zrobił niewielką pauzę. — Porównałbym bycie gildyjczykiem do… tańca. Z większością misji radzimy sobie w końcu w parach, zaś czy taniec ten będzie udany i czy będzie cieszył oko, zależy od tego, jak ze swymi rolami poradzą sobie obie osoby. Każdy wnosi swe umiejętności i charakter, od tego też zależy, czy misja okaże się spokojna niczym polonez, czy będzie to coś bliższego ognistemu tangu.
— Ciekawe porównanie — Wachlarz znieruchomiał. — A jakież to tańce pan hrabia preferuje?
— Jeśli powiem, że każdy ma swój urok, a me preferencje zależą od chwilowej fanaberii, obawiam się, że nie odda to należytej głębi problemu — odparł, przechylając nieco głowę. — Jednak, jeśli w drodze wyjątku byłoby dane mi pokazać…
Mattia uśmiechnął się zawadiacko, wyciągnął dłoń w kierunku Małgorzaty.
— Czy uczyni pani mi ten honor?
Kobieta odwzajemniła uśmiech, kryjąc usta za zasłoną koronkowego wachlarza.
— Z przyjemnością.
Mieli ściągać uwagę.
No to ściągną.
Mattia poprowadził Małgorzatę na sam środek parkietu, nawet nie przejmował się innymi parami. Jego wzrok, zatopiony w jadeicie, nie odrywał się by chociażby zerknąć na cokolwiek innego. „Nowopoznana" pani Antonina Cailloux zdawała się absorbować całą jego uwagę, fakt ten zaś dawał cudownie szerokie pole do szeptów i domysłów, do przeróżnych ploteczek i zainteresowania zarówno postacią hrabiego, jak i nowej w towarzystwie damy.
— Czy pan hrabia jest gotowy na taniec godny Parady? — zapytała cicho Małgorzata, patrząc na astrologa zza firanki ciemnych rzęs.
— Parada to była jedynie lekka rozgrzewka — odparł tylko.
Wcześniej dyskutowali co nieco figury, jakie dobrze byłoby pokazać i im dłużej dyskutowali, tym bardziej jasne się stawało, że dyskusje są im obojgu zbędne. Będąc doświadczonymi tancerzami, każde z nich wiedziało instynktownie, co po czym powinno się pojawić, czekali tylko na odpowiednią frazę.
I fraza nadeszła.
Zaczęli spokojnie, niemal leniwie, żeglując po łagodnych wodach parkietu. Dali się ponieść niespiesznej melodii, suknia Małgorzaty skrzyła się w padającym, ciepłym świetle. Ruchy pełne niewymuszonej gracji, delikatny dotyk, ledwie muśnięcie opuszków palców.
Krótka pauza, muzycy odwrócili nuty, zaraz odezwały się smyczki, zawtórował im fortepian. Metrum się zmieniło, zmieniły się też kroki, odległości. Od ledwie dotyku końców dłoni przeszli do splecionych rąk, koronki zaszeleściły, wzburzone szybszym krokiem. Na twarz Małgorzaty wypłynął lekki uśmiech, Mattia odwzajemnił go błyskiem w oku. Zerknął w bok, szybkie chassé i obrót. Na razie krótki, nie aż tak intensywny. Przecież wciąż dopiero się rozgrzewali.
Kątem oka Mattia dostrzegł unoszące się wachlarze, pochylające się do siebie głowy, ukradkowe zerknięcia. Zdecydowanie ściągali uwagę. Ale to jeszcze nie był koniec. Howie zakręcił się niezobowiązująco w okolicy muzyków, zwrócił głowę w stronę jednego z nich, powiedział kilka słów. Zerknął znów na Mattię, uśmiechnął się. I już go nie było, już stał przy stole, kołysząc w dłoni kieliszkiem szampana, na powrót wpasowany w towarzystwo tak, jakby nigdy nic nie było.
Takty przyspieszyły, między śpiew skrzypiec wkradły się inne nuty - niepokojące, ogniste, nieco drapieżne. Mattia uśmiechnął się, zmrużył lekko oczy, przyciągnął Małgorzatę bliżej - odległość ledwie mieściła się w granicy stosowności. Teraz to naprawdę się zaczynało.
I tak, jak na Paradzie - astrolog poprowadził Małgorzatę odważniejszym, szybszym krokiem. Dłoń przesunął wyżej, na plecy swej partnerki, zmienił uchwyt drugiej ręki. I dość szybkim, efektownym ruchem, przegiął ją w głębokim soutenu. Suknia rozlała się po ziemi, wachlarz wdzięcznie zamigotał w świetle. Starannie ułożona grzywka nieco się rozwiała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz