wtorek, 23 listopada 2021

Od Małgorzaty cd. Mattii

Przegięta w figurze Małgorzata odchyliła głowę, zaprezentowała hrabiemu długą szyję i cienką, ledwo widoczną bliznę pod brodą. Spojrzała przez moment na stojących pod ścianą gości, na falujące koronki wachlarzy i gustownie podwinięte mankiety eleganckich płaszczy. Widok, choć całkiem przyjemny, to widziany do góry nogami sprawiał jej pewne trudności w interpretacji.
Mattia pociągnął ją w górę, wrócili do pozycji wyjściowej. Następna figura, nieskomplikowana, wprawiła suknię w mocniejszy ruch. Ta zaszeleściła miękko materiałem, sama Małgorzata zdawała się płynąć po parkiecie. Muzyka powoli budowała napięcie, a oni dostosowywali figury pod melodię, jak i pod publikę; w końcu nie mogli ich zbyt szybko znudzić. Jadowniczka, w nietypowy dla siebie sposób, nie próbowała tym razem przejąć prowadzenia, ani niczego hrabiemu narzucić, w końcu to on miał być gwiazdą parkietu, a ona jedynie miłym dla oka dodatkiem. Jej zadanie na balu nie miało opierać się na towarzyskich pogawędkach, tańcach i tym podobnych. A przynajmniej nie miało na tym polegać w dalszej części nocy.
Wykonała zręczny obrót i znów wylądowała w ramionach astrologa. Szybko, wprawnie spletli ponownie dłonie, muzycy doprowadzili utwór do kulminacyjnego momentu. Kroki stały się dłuższe, kierunek tańca na ostatnią chwilę Mattia zmienił szybkim telemarkiem. Tak jak na Paradzie, popłynęli w długą i szybką serię pivotów, choć tym razem wykonali ich dobre trzynaście, wykorzystując całą narzuconą przez muzyków zmianę tempa. Przy samym końcu czekało ją kolejne przegięcie i podciągnięcie do pozycji. Zamiast wrócić do sztywnej formy, przepłynęła hrabiemu pod ramieniem we wdzięcznym obrocie, pozwoliła sobie go pociągnąć w innym kierunku. Mattia gładko wykorzystał okazję, uspokoił tempo tańca, znów przeszli w drobniejsze kroczki i spokojne żeglowanie wśród innych. Małgorzata, zarumieniona od wysiłku, nachyliła się znacząco w jego kierunku. Ciepły policzek wsparła o równie ciepły, hrabiowski.
Zapachniało gruszką, zapachniało frezją.
― Dobrym posunięciem było wpisanie cię na listę mężczyzn godnych uwagi ― mruknęła figlarnie, na wargach zatańczył niebezpieczny uśmiech, kiedy dostrzegła ożywioną wymianę zdań pomiędzy trzema pannami stojącymi w kącie. Widać różowy szampan powoli robił swoje. ― Zajmujesz zaszczytną trzecią pozycję w moim osobistym rankingu. ― Odsunęła się od niego, utrzymała dystans. Prawie, że przepisowy.
― Schlebiasz mi ― parsknął hrabia z zadziornym błyskiem w oku.
― Schlebiam, mówię prawdę, jestem wyjątkowo trzeźwa ― wtrąciła zamyślonym tonem ― a jednej z tych rzeczy nie robię przecież aż tak często. Chcesz zgadnąć, której?
― Hm. ― Mattia bardzo dobrze udał, że się zastanawia, jednocześnie nie zastanawiając się wcale. ― Całkiem często widuję cię trzeźwą, w końcu w twojej profesji pijana za wiele byś nie ugrała. Równie często dochodzą do mnie strzępki zasłyszanych tu i ówdzie rozmów i na ich podstawie śmiało mogę stwierdzić, że schlebianie komuś to także nie taka rzadka praktyka w twoim wykonaniu. Wychodzi więc, Gosiu, że to mówienie prawdy nie pojawia się zbytnio w twoim repertuarze. Dobrze myślę?
― Nawet bardzo dobrze. ― Jadeit mignął niebezpiecznie w świetle świec. ― Wygląda na to, że ściągnąłeś już na siebie wystarczająco dużo uwagi.
― Cóż, nie tylko ja.
― Tak szybko jak tłumek mnie zauważył, tak szybko o mnie zapomni. Mam wprawę w kwestii niekontrolowanego znikania. ― Puściła oczko w jego stronę, materiał sukni zamiótł parkiet we wdzięcznym ruchu.
― Nie mam podstaw by wątpić w twoje słowa, czy umiejętności ― hrabia obrócił ich po raz ostatni, przystanęli w końcu wraz z końcem melodii. ― Faza druga?
― Faza druga ― potaknęła Małgorzata, wdzięcznie uwalniając się od astrologa. Dygnęła w podzięce za taniec, przesłoniła się znów wachlarzem. Przymrużyła miękko oczy. ― Postaram się załatwić to dość szybko. Mimo wszystko, istnieje pewne ryzyko, że się wykończysz nim wrócę.
― Czy nie wierzysz w moje umiejętności?
― Ach, Mattia. W ciebie wierzę. Ale wierzę również w te napalone dziewoje opite różowym szampanem, które imaginują sobie wiele rzeczy i scen, które nigdy nie będą mieć miejsca. Zobaczysz, jeszcze się o ciebie pobiją. ― Wachlarz zwinęła z furkotem, pacnęła go lekko w ramię i odeszła, znikając w tłumie, niby to dając się wciągnąć w niezobowiązującą gadkę z Howardem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz