niedziela, 21 listopada 2021

Od Serafina cd. Jamesa

Hopecraft pochylił się znacznie do przodu, zdradzając tym samym zainteresowanie, co z kolei wywołało u księcia nieznaczne zdumienie. Dla niego herbata była ciekawą odskocznią od głównego tematu jakim były artefakty, ale nie stawiał czczej pogawędki o mieszankach specjalnie wysoko w liście swoich priorytetów do omówienia. Widząc jednak, że zmiana tematu wyraźnie historyka ożywiła, postanowił się go trzymać. Przynajmniej na razie, bo przecież wiele razy udowadniał już, że potrafi skakać z tematu na temat, podążając za własnymi kaprysami.
― Sekhet ma cudowny zapach i niestety dla mnie zbyt ostry smak. Można delektować się wszystkim, cokolwiek ktokolwiek zechce, ale zwykle z wypalaniem gardła gorzkim posmakiem utożsamiam cięższe trunki niż jedynie herbata.
Serafin, zaskakując tym głównie samego siebie, parsknął.
― Muszę przyznać, że jestem okropnym herbaciarzem, bo wszystkie mocniejsze smaki dobijam łyżeczką miodu albo wyciśniętą cytryną, zawsze mam wrażenie, że po niej wszystko wydaje się przyjemniejsze.
― Nie odważyłbym się zbezcześcić w ten sposób dobrej herbaty, mimo tego, że gustuję w słodszych mieszankach ― mruknął Serafin tajemniczo ― ale tak jak pan jest okropnym herbaciarzem, tak ze mnie beznadziejny kawosz. W tajemnicy przyznam się, że co prawda pijam czarną i mocną, ale jednocześnie w kubku mam co najmniej połowę cukierniczki. ― Szpony wykonały bliżej nieokreślony gest w powietrzu, złoto chciwie pochłonęło promień słońca przebijający się przez chmury. Wraz z tematem kawy, powróciło do niego wspomnienie Tezeusza, który – wedle książęcych podejrzeń – uważał się chyba za jedynego słusznego kawosza w tym przybytku, głównie dlatego, że pijał przecież napar czysty, bez zbędnych dodatków. Gorzki jak jego spojrzenie, jak mówili niektórzy. Serafin, widzący w sędziowskim spojrzeniu o wiele więcej, był jednak bliżej stwierdzenia, że kawa wicehrabiego jest równie nudna, jak on sam, nie zaś gorzka, czy jakakolwiek inna. Uwagi swoje i przemyślenia w tej materii, zachował dla siebie.
Wysłuchał ze spokojem słów o nowej mieszance z jeszcze innych stron, nieznacznie uniósł brew, zdradzając zainteresowanie. Serafin, mimo tego, że uchodził za takiego, co to zmian i nowości nie lubi, zdradzał czasem zachowania, które można było przypisywać ryzykantom. Tu wejście w ruiny bez przygotowanego planu, tam nieprzewidywalne zachowanie, jeszcze gdzie indziej klasyczne zlekceważenie przeciwnika. Wystarczyło jedynie go zainteresować.
― Myślałem, że to wszystko zasługa nutki alkoholu, ale po spróbowaniu dostrzegłem nitkę oktaryny, jakby ktoś sączył stokrotki naprzemiennie z rubinowym roztworem od magicznej esencji. Doprawdy, zadziwiające połączenie. Może miałby książę ochotę spróbować?
― Okatryny? ― zdumiał się szczerze książę, bo o herbacie doprawianej magią jeszcze nie słyszał, choć założenie wydało mu się z góry interesujące. ― Ciekawe… ― Zamyślił się, podkręcił nieznacznie wąsa, poświęcając chwilę na rozważenie tematu. Pan Hopecraft nie dał mu jednak sposobności stosownego namyślenia się.
― Oczywiście, chyba że szanowny pan woli bardziej wysublimowane smaki. Zawsze występuje ten strach przed pierwszym razem, więc w ramach zachęty mogę zapewnić, że nie poczuję się urażony ewentualną odmową.
Serafin uśmiechnął się grzecznie, acz z pewną dozą lekceważenia. Wsparł się ramieniem o stolik, nachylił ku rozmówcy.
― Czy ja wyglądam panu na kogoś, kto boi się pierwszych razów, panie Hopecraft? ― mruknął miękko, po książęcemu mając głęboko w poważaniu zachowania powszechnie uznawane za stosowne w takich sytuacjach. ― Zapraszam do kuchni, tam na pewno znajdziemy stosowne osprzętowanie do zaparzenia tej cudownej mieszanki.
Serafin podniósł się z zajmowanego miejsca, dłonie schował w obszernych rękawach czarnej szaty. I mrugnął, bo przecież mógł i żadna kurtuazja nie była w stanie go powstrzymać przed spełnieniem zachcianki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz