niedziela, 21 listopada 2021

Od Isidoro cd. Jamesa

Antares zerkał z powątpiewaniem na okładkę książki, czubki uszu płonęły mu czerwienią. Nie spodziewał się, by drugi mężczyzna postanowił wesprzeć go w jego staraniach. Ba - nie spodziewał się, by ktokolwiek próbował tego dokonać, nie mówiąc już nawet o tym, by ktokolwiek zauważył, że jakiekolwiek starania były czynione. Cóż, rycerz dobrze radził sobie w siodle, niezgorzej też radził sobie z szermierką czy groźnymi, magicznymi bestiami, jednak gdy przychodziło do niewiast i szeroko pojętych romansów, biedak był bezsilny i nieporadny niczym dziecko.
— D-dziękuję — bąknął, nieprzekonany, trzymając książkę na kolanach, odwracając ją tytułem w dół, by nie rozpraszało go słowo „kokieteria" na pierwszej stronie.
Tymczasem Isidoro westchnął.
Pan Hopecraft mówił, by zaprezentował swoje dzieło tak, jak chciałby zaprezentować je na konferencji, cóż jednak poradzić, gdy na konferencji po prostu nie chciał niczego prezentować? Wolałby, by temat zaprezentował się sam - w jakiś cudowny sposób wyszedł i samoistnie pokazał się publiczności w pełni swego zaplątania i skomplikowania, bez udziału swego twórcy. Tak jednak się nie dało, astrolog był tego boleśnie świadom. A biorąc pod uwagę to, ile już czasu i energii włożył w przygotowanie tej nieszczęsnej prezentacji, powinien naprawdę wziąć się w garść i zaprezentować. Raz a dobrze.
Isidoro złapał się prowizorycznego pulpitu zupełnie tak, jakby zaraz miał nastać jakiś sztorm, który zmiecie go spod tablicy. Jednak sztorm nie nastał, za to astrolog poradził sobie z utrzymaniem prostych pleców. Ćwiczenia oddechowe, które pan Hopecraft mu polecił, dawały jako-takie rezultaty, już nie brakło mu tchu na końcu co drugiego zdania, już nie zapowietrzał się za każdym razem, gdy trzeba było powiedzieć dłuższą frazę.
Mężczyzna mówił dość powoli, statecznie. Może nie porywająco, ale chociaż było go słychać, nie połykał już wyrazów i nie patrzył w podłogę, licząc słoje w lakierowanych deskach. Przenosił wzrok od Sophie do Jamesa, od czasu do czasu zawieszał go też na biednym Antaresie, który wyraźnie zastanawiał się, co takiego złego w życiu zrobił, że musiał siedzieć na wykładzie.
— D-dziękuję za uwagę — zakończył Isidoro, puścił w końcu pulpit, otarł przepocone dłonie o swe luźne spodnie.
— Coraz lepiej! — podsumował pan Hopecraft, bijąc brawo. — Powiedziałbym, że pod względem ogólnej konstrukcji wykładu jest już w porządku. Teraz wystarczy tylko… przećwiczyć samą wypowiedź.
Isidoro westchnął ciężko. Owo „tylko" zdawało mu się wysiłkiem ponad miarę.


— Kolejnym etapem analizy jest…
Drzwi skrzypnęły, Antares wszedł do pomieszczenia. Zerknął na Isidoro, astrolog urwał swą wypowiedź, zająknął się.
— Proszę kontynuować — podchwycił pan Hopecraft.
Isidoro wrócił do niego wzrokiem, wydał z siebie niezbyt mądre i akademickie „Yyy", zamyślił się.
— Kolejnym etapem analizy…
Antares usiadł całym ciężarem na krześle, mebel zaskrzypiał opętańczo. Isidoro znowu przerwał.
— Proszę sobie nie przeszkadzać — znów uspokoił go pan Hopecraft.
Isidoro odetchnął, złapał się mocniej pulpitu, skupił.
— Kolejnym etapem…
Antares kaszlnął.
Isidoro urwał.
— Takie rzeczy też zdarzają się na sali. Proszę nie przejmować się tym w najmniejszym stopniu i kontynuować swoją wypowiedź. — Na twarzy pana Hopecrafta zagościł ciepły, przyjazny uśmiech. — To naprawdę drobiazg, nic złego się nie dzieje.
— Kolejnym…
Antares zerknął na pana Hopecrafta niepewny, czy ma dalej hałasować, czy na razie się jeszcze wstrzymać. Mężczyzna nie liczył już, ile razy wyszedł i wszedł do pomieszczenia, ile razy siadał z impetem na krześle lub zmuszał się do kaszlu czy kichania. Trzaskał oknem, huśtał się na krześle, smarkał nos, przewrócił jakąś skrzynkę, bawił się sprzączką, próbował nawet szeptać coś w tle. Każdy z dźwięków wytrącał biednego astrologa z rytmu, Isidoro ledwie łapał skrawki tego, co przed chwilą mówił.
Zaciskające się na pulpicie przepocone dłonie powinny już wytrawić chyba drewno. Isidoro zmarszczył brwi, odetchnął znowu, skupił się.
— Kolej…
Do pokoju weszła Sophie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz