niedziela, 21 listopada 2021

Od Kukume cd. Mattii

Kukume wzięła głęboki wdech, zamknęła oczy, na chwilę choć odcinając się zupełnie od rezydencji Newmontów i głupot, które wygadywali, sami sobie szkodząc.
— Mówi się, że tylko człowiek o pięknej duszy może stworzyć piękne dzieło — odparła w końcu.
— Och, tego mu nie można odmówić z całą pewnością. A u was w gildii są może jacyś artyści?
— Wielu — potwierdził Mattia. — Są bardowie, tancerki, utalentowani rzemieślnicy...
— Jeśli ktoś dobrze się czymś zajmuje, każda praca staje się sztuką — oświadczył gospodarz.
Rozmowa toczyła się dalej - od bardziej szczegółowych opisów poszczególnych członków, przez obrazy Mattii, zahaczyła również o tatuaże Kukume, prześwitujące częściowo przez materiał.
— Słyszałam, że to bolesny proces — zmartwiła się pani Newmont.
 — Ale nie trwa zbyt długo. Zrobiłam większość na długo przed przybyciem do gildii — przyznała, pocierając bezwiednie ramiona. — To była tradycja tam, gdzie się wychowałam.
Przechyliła głowę, sięgając do zakamarków pamięci, by przywołać kolejne historie, właściwie do opowiedzenia.
Szczerze ich polubiła - jej serce wzruszało się, ilekroć spoglądała na parę, tak gościnnie ich przyjmującą. Zastanawiała się, czy istnieje dla nich człowiek o "brzydkiej" duszy, czy dostrzegali czasem brud świata. Byli dobrymi i przyjaznymi ludźmi, bez chwili zawahania wpuścili ich w swoje progi i dokładali wszystkich starań, by wizyta przebiegła miło, nawet jeśli z pewnością odczuwali już pewne zmęczenie. Wprawne oko kobiety było przecież w stanie dostrzec, że nawet krótki spacer po figurkę zaowocował nieco szybszym oddechem gospodarza, jedną czy dwiema kroplami potu, które popłynęły między załamaniami skóry. Takie otwarte serca przyjmowały wiele - zarówno dobrego, jak i złego, z wiekiem stopniowo często kamieniały, wystawione na okrucieństwo świata, tym bardziej należało zatem podziwiać starszych ludzi, którzy swoje serca wciąż trzymali na dłoni.
Nawet wtedy, kiedy należy ją cofnąć. Z pewnością byli wykształceni - arystokracja, śmietanka towarzyska, musiała przecież zadbać o tabliczkę mnożenia czy geografię. Przyuczani od małego zasad savoir-vivere'u, gdzie najważniejszą regułą był takt i dobre maniery, nie do końca uświadamiali sobie, że druga strona czasem grała bez żadnych reguł. Irytacja wkradła się na wargi kobiety, kąciki opadły w dół, zdmuchnęła dotychczasowy, błąkający się na nich cień uśmiechu - zmiana niemal niedostrzegalna dla postronnego obserwatora, podobnie jak ściągnięte mięśnie, zmarszczka, która przebiegła przez gładkie dotąd lico. Bo Kukume smuciła najbardziej naiwność - kiedy to ludzie sami sobie szkodzili brakiem pomyślunku, kiedy sami sprowadzali na siebie nieszczęście, w dodatku przekonani, że robią dobrze. Wiedziała, że ohamie i inne kobiety chciały wyleczyć Chua, że przez kilka dni i nocy wytrwale odprawiały nad nim swoje modły i niestrudzenie zwilżały mu czoło chusteczką, nawet kiedy ich ciała ze zmęczenia odmawiały posłuszeństwa. Ale też nie poszły do wykwalifikowanego medyka w wiosce, który mógłby podać malcowi odpowiednie lekarstwa. Od tamtej pory zapewne niewiele się zmieniło, tak samo jak i Kukume wciąż skrywała żal gdzieś na dnie serca. I być może właśnie stamtąd wypłynęło to krótkie, niepozorne westchnięcie.
Dlatego i tym razem Kukume milczała. Wisiorka z pewnością nie dałaby rady zabrać ukradkiem, podobnie jak kota, nawet jeśli taka możliwość przeszła jej przez myśl. Gdyby statuetka była gliniana, może któryś palec przypadkiem by o nią zahaczył, ale już upadek kamiennej struktury prędzej uszkodziłby podłogę niż ją samą, oderwałoby się co najwyżej któreś uszko, jak na gust kobiety nieco zbyt sterczące. Dla Mattii to zapewne także byłaby to sytuacja wysoce nieprzyjemna, a nie chciała mu dokładać kolejnych zmartwień, sama nie czułaby się z tym w porządku. A skoro już zakupione, same przedmioty może nie uczynią szkody, być może miały służyć tylko - aż - wyłudzeniu pieniędzy. Ale jeśli by odpowiednio podwyższyć cenę i zrobić szum wokół towaru, to mogło wystarczyć, by zebrać całkiem pokaźną kwotę.
Popołudniowa pora powoli zbliżała się do końca, dzień powoli stawał się wieczorem - porozmawiali jeszcze chwilę na już weselsze tematy, państwo Newmontowie opowiedzieli co nieco o swoich wnuczkach, skupiając się przede wszystkim na Angelinie.
— Jeśli któregoś dnia zawitasz znów do Maldor, daj znam koniecznie znać. Z pewnością zorganizujemy spotkanie w nieco większym gronie — starsza kobieta uśmiechnęła się do Mattii na pożegnanie, zarzuciła szal na ramiona i spojrzała ciepło na Kukume. — Ciebie, rzecz jasna, również zapraszamy. Drzwi są zawsze otwarte.
— Oczywiście. Dziękujemy bardzo za gościnność — astrolog skłonił się małżeństwu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz