niedziela, 28 listopada 2021

Od Serafina cd. Antaresa

Na spotkanie przyszedł mniej-więcej o czasie. Mniej, bo ktoś bardzo skrupulatny wytknąłby mu ten kwadrans nieobecności i więcej, bo naprawdę chciał się nie spóźnić. Nie był przecież jak De Verley, nie robił tego celowo, a przynajmniej nie zrobił tego celowo w tym momencie, po prostu napotkał nieprzewidziane trudności w postaci niesprzyjającej pogody, która uniemożliwiła mu wyjście z ciepłego łóżka. Nadchodziła zima; długimi, prędkimi krokami pokonywała kolejne połacie czasu, zabierała ze sobą ciepło jesiennych barw. Niosła chłód i śnieg, długie noce i ciemne dni.
Serafin nienawidził ciemnych dni. Nienawidził również zimna, przy okazji udało mu się znienawidzić również śnieg, który sam w sobie był przecież całkiem interesujący. Ogólnie rzecz ujmując, nie przepadał za tą porą roku i wydawało się, że rzeczona pora roku nie przepada za nim z wzajemnością. Książę czasem łapał się na snuciu absurdalnych wyobrażeń o byciu niedźwiedziem. Przespałby ten cały biały cyrk i po sprawie.
― Spóźniłeś się ― oświeciła go siedząca na krześle elfka. Ayrenn chyba jako jedyna była wyraźnie niezadowolona z tego powodu, pozostała część towarzystwa niezbyt chciała angażować się w pyskówki z Serafinem. Cervan przywykł, Mattia rozwiązałby sprawę inaczej, Antares nie był człowiekiem wchodzącym w konflikty z magami. W zasadzie nie był człowiekiem wchodzącym w nie warte interwencji konflikty, a przecież spóźnienie było właśnie taką nieistotną błahostką.
― Odrobinę ― przyznał Serafin, zajął ostatnie wolne miejsce. Mimo widma nadchodzącej zimy, nie miał aż tak paskudnego humoru jak można byłoby się tego spodziewać.
― Skoro nareszcie mamy komplet, to przejdę od razu do rzeczy ― Cervan gładko wszedł w lukę w rozmowie, nim Ayrenn zdążyła dopowiedzieć coś jeszcze. Wysyłanie tej niezbyt przepadającej za sobą dwójki na wspólną misję mogło być potencjalnie problematyczne, ale jednocześnie absolutnie konieczne. Mistrz splótł ze sobą dłonie, powiódł spojrzeniem po rozłożonych na biurku dokumentach i mapach. ― Na wschodzie, spory kawałek od Oblistin wystąpiło niewielkie trzęsienie ziemi. W zasadzie nie byłoby w tym nic specjalnie nadzwyczajnego, gdyby nie to, że po osunięciu się ziemi, na powierzchni pojawiło się wejście do podziemi. ― Zaszeleścił papier, Cervan sięgnął po notatki.
― Pierwsze ekspedycje pojawiły się tam ledwie dwa dni po zdarzeniu, zaczęły się intensywne prace mające na celu zbadanie ruin ― kontynuował, kompletnie ignorując wybijany szponami rytm na podłokietniku. ― Z tego co już wiadomo, to krasnoludzkie miasto noszące niegdyś nazwę Kor Faldur. Miejsce pokrywa się z mapami z przeszłości, potwierdzają to także ryty na kamieniach widocznych z powierzchni.
― Miasto? Nie ruiny miasta? ― dopytała Ayrenn.
― Miasto ― potwierdził Cervan. ― Z moich informacji wynika, że w dalekiej przeszłości krasnoludy nagle zamknęły swoje bramy i przestały przyjmować gości z powierzchni, ale nikt nie wie co się tam stało. Ponadto, żadna z grup ekspedycyjnych nie wróciła.
― Czyli kompleks pozostaje nietknięty, a wraz z nim wszystko, co nasi przyjaciele zdążyli wykuć i zakląć ― Serafin jak zwykle usłyszał tylko to, co chciał usłyszeć. Szpony zgubiły dotychczas wybijany rytm, czarnoksiężnik zamyślił się.
― Tak ― kolejne potwierdzenie ― ale wasza misja nie opiera się tylko na zdobyciu artefaktów. Przede wszystkim chciałbym, żebyście pomogli odszukać zaginione grupy naukowców, lub chociaż potwierdzili ich śmierć.
Antares poruszył się niespokojnie na krześle, Ayrenn skrzyżowała ręce na piersi i również się zamyśliła.
― Misja wygląda na szczególnie niebezpieczną, dlatego posyłam waszą trójkę do ruin ― tu Mistrz zwrócił się do księcia, elfki i rycerza. ― Ale na miejscu będzie trzeba wyciągnąć więcej informacji od tych, którzy już tam stacjonują i szukają tego co my. Łatwo nie będzie, w końcu jesteśmy konkurencją, dlatego pojedzie z wami również Mattia. Ciebie jednak ― Cervan zwrócił się bezpośrednio do astrologa ― widziałbym z daleka od ruin.
― Tak, to rozsądne wyjście ― zgodził się Mattia. ― Czy wiadomo jak dużo grup ze sobą rywalizuje na miejscu?
― Najświeższe informacje mam sprzed czterech dni i na tamtą chwilę, były trzy grupy. Nasz kontakt ocenił sytuację jako dynamiczną, nie mam więc absolutnej pewności co do tego kogo zastaniecie na miejscu, ale Małgorzata na pewno podzieli się zebranymi do tej pory informacjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz