czwartek, 25 listopada 2021

Od Serafina cd. Hotaru

Cały ten dziwny kraj przypominał mu w pewnym sensie Sallandirę. Nie pod względem krajobrazów, czy ludzkich zachowań, bo od tego Yamato było bardzo dalekie, ale powietrze miało tu znajomy zapach magii, było przesycone znajomą energią. To, w pewnym sensie, go uspokajało. Kiedy już miał się porządnie zirytować na tego całego Tsuru, z pomocą nadeszła moc przepełniająca ten cudaczny ogród, tym samym odciągając jego myśli od efektywnego sposobu nauczenia lokalnych władyków, że z nim – nawet jeśli był tylko nauczycielem – się w taki sposób nie pogrywa. I, przede wszystkim, nie każe mu się czekać. To przecież było jego zadanie, jego przywilej z którego nigdy nie zrezygnował, choć przecież powinien. Być może wtedy byłoby prościej, ale Serafin nie był pewien, czy chce sobie ułatwiać kontakty z innymi ludźmi. Niespecjalnie za nimi przepadał, zazwyczaj byli przecież koszmarnie nudni, albo pozbawieni talentu. Serafin nie znosił ludzi pozbawionych talentu. Nawet nie magicznego, to już mógł wspaniałomyślnie wybaczyć, bo nie każdy się nadawał, ale beztalencie w każdej kwestii?
― Mógłbym z tych kamieni zrobić żywiołaka ― odezwał się niespodziewanie, wolną dłonią podkręcił wąsa. Hotaru poruszyła się niespokojnie na swojej poduszce.
― To nie byłoby roztropne, panie.
― Dlaczego? Jakby im zdemolował to i owo, to może by się ten cały Tsuru pośpieszył. Nie mamy całego dnia, na bogów ― prychnął książę, znów niebezpiecznie bliski utraty humoru, który cudem udało mu się odzyskać całe dwie minuty temu.
― Nadal potrzebujemy informacji jak naprawić wachlarz ― przypomniała uprzejmie Hotaru. ― Pan Tsuru posiada rozległą wiedzę i mógłby…
― Nie jest magiem ― wtrącił Serafin lekceważąco. ― Co mi po rozmowie z nim, skoro w tej kwestii mi nie pomoże?
― To prawda, nie jest magiem ― zgodziła się ― ale może wskazać nam właściwą ścieżkę. Inaczej możemy sami jej nie odnaleźć.
Książę wrócił do altanki, omiótł ją spojrzeniem. Na dnie onyksowych oczu zatańczyła irytacja.
― Wygodnie ci tak? ― Spojrzał na poduszkę na której siedziała tancerka.
― Tak, panie.
― Hm ― podsumował mrukliwie, spróbował usiąść na swojej w podobnej pozie, co Hotaru, ale po krótkiej chwili trwania w bezruchu książę uznał, że mu się znudziło. Usiadł normalnie, podparł się dłonią za plecami i westchnął teatralnie, po raz kolejny dając upust temu jak bardzo jest zniecierpliwiony i zniesmaczony. Hotaru, również po raz kolejny, poruszyła się niespokojnie na poduszce. Katastrofa znów wisiała w powietrzu, ale bogowie (lub dziwka fortuna) postanowili wspomóc biedną tancerkę.
Usłyszeli kroki, ciche, na granicy słyszalności, należące do służby. Serafin zainteresował się nowymi postaciami, a zainteresowanie to przetrwało nawet fakt, że to nie Tsuru. Książę skupił się na zawartości niewielkiego imbryka i przedziwnych rzeczach zdobiących płaskie talerze. Z powątpieniem uniósł brew, spoglądając na lokalne wyroby. Nie skomentował. Hotaru nalała ostrożnie herbaty do dwóch niewysokich, bogato zdobionych czarek.
― Co to jest? ― spytał w końcu.
― To namagashi, panie ― wyjaśniła, kiedy służba bezszelestnie opuściła altankę, pozostawiając ich z poczęstunkiem.
Nama-co?
― Tradycyjne słodycze ― kolejne wyjaśnienie, bardzo zwięzłe.
― Bardzo… starannie wykonane ― mruknął książę, przyglądając się wykonanym z jedzenia imitacjom kwiatów i roślin. W ciemnych oczach mignęła aprobata. Serafin lubił ładnie i estetycznie wykonane jedzenie, prawie tak samo jak lubił artefakty. Hotaru podsunęła mu czarkę z napojem, książę przyjął naczynie bez wahania. Ściągnął wyraźnie brwi, kiedy poczuł nowy, nieznany wcześniej, trawiasty zapach.
― Interesujące ― podsumował, nim upił łyk. Herbata niosła ze sobą jedwabisty, lekko słodki posmak całkowicie pozbawiony goryczy.
Kolejne kroki, tym razem stawiane pewnie, jakby kroczący wcale nie chciał ukrywać swojej obecności. Serafin wyłowił tę subtelną różnicę i domyślił się, że w końcu możny Tsuru zaszczycił ich swoją obecnością i nie pomylił się. Dostojnie ubrany mężczyzna, z lekko posiwiałymi włosami, zbliżył się do altanki. Hotaru od razu podniosła się i ukłoniła, Serafin natomiast najpierw zakołysał czarką w krótkiej chwili zamyślenia, a dopiero potem łaskawie podniósł się z poduszek i skinął głową Tsuru. Możny odkłonił się, jemu zdecydowanie głębiej niż Hotaru, przez co książę skłonny był dopisać punkt na jego konto i zapomnieć o tym - zdecydowanie zbyt długim - czasie w którym kazał im na siebie czekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz