wtorek, 9 listopada 2021

Od Kukume cd. Mattii

— O tak, musicie tego posłuchać...
Kukume odruchowo sięgnęła w stronę skroni, by zagarnąć kosmyk włosów za ucho, smukły palec niechcący zahaczył o długi kolczyk. Miedziane, zdobne elementy zahuśtały się i obiły o siebie, podzwaniając jakby ostrzegawczo, ale dźwięk ten został ledwo zarejestrowany przez Kukume. Nie miał szans przebić się przez powietrze ciężkie od drogich perfum, by dotarł na skraj świadomości Newmontów, co dopiero, by ich zaalarmować. Przecież to tylko kolczyk.
Tym bardziej, że zajęci byli teraz czymś zgoła innym - Mattia poprowadził wreszcie rozmowę na właściwe tory, ale chyba żadne z nich nie spodziewało się, że będą one prowadzić do tak entuzjastycznej reakcji. Dobrze to świadczyło odnośnie tego, ile mogą się dowiedzieć, niekoniecznie jednak ucieszyło i Kukume, i Mattię, nastawionych do sprawy dużo bardziej krytycznie.
 — Powiedziała nam o nich Critty, nasza dobra znajoma — ciągnęła staruszka. — Nie śledzimy zbyt uważnie nowinek modowych, ale przyznaję, że liczę na to, iż ta utrzyma się jak najdłużej. Pan Trinket to w istocie wyjątkowy i światły człowiek, wiele rzeczy nam wytłumaczył w sposób niezwykle przystępny. Nie zdziwię się, jeśli niedługo jego imię będzie nie tylko na ustach mieszkańców Maldor.
Jej mąż wstał i udał się pod okno - na gzymsie stała niepozorna statuetka przedstawiająca kota - a przynajmniej jakiegoś ssaka. Figurka suto pokryta była jednak farbą, w dodatku o mocnym pigmencie - jaskrawe barwy były widoczne już z daleka, ale nawet one nie sprawiły, że Kukume zauważyła wcześniej figurkę, zanim wskazał ją sam gospodarz. Została wykonana dość topornie, ale raczej ze względu na zamysł twórczy niż brak wprawy rzeźbiarza - tym bardziej ze względu na wybór materiału, bowiem to, co kobieta uznała początkowo za wypaloną glinę, w istocie było kamieniem, a zatem niezbyt wdzięcznym w obróbce produktem. Wyglądała dość niewinnie, ale kobiecie coś się w niej nie podobało, coś sprawiało, że nie chciała brać jej do ręki i odetchnęła z ulgą, gdy przedmiot wrócił na swoje miejsce.
— Strzeże domu. Ma taką samą pozę, jak jego pierwowzór, kocie bóstwo opiekuńcze plemienia z odległych stron. Kilka dni temu, zaręczam, zgubiłam na dobre obrączkę gdzieś w rezydencji, a gdy wróciłam, była tuż przy jego łapce. Ostatnio słyszy się też coraz więcej o jakichś napadach na arystokrację, ale u nas nic zupełnie się nie działo. I od razu też jakoś atmosfera w domu inna, jakby cieplej... pan Trinket zapewniał, że to kamień z odłupanych skał na pustyni i dzięki temu w zimę oddaje nieco tego gorąca, które w sobie trzyma.
Kukume tylko pokiwała głową, bo cóż miała powiedzieć. Pomyślała z pewną nutą ironii, że zwykle widziała cały scenariusz od drugiej strony, i właściwie tylko w momencie zakupu, rzadko kiedy miała okazję śledzić reakcję klienta w dłuższej perspektywie na zakupiony towar, który sprzedawca zręcznie mu wcisnął i wmówił, że jest to najpotrzebniejsza rzecz w jego życiu. Niezależnie od tego, ile prawdy kryło się w słowach pana Trinketa, musiał nimi operować w sposób iście mistrzowski.
Pani Newmont sięgnęła też w kierunku swojej szyi - spod licznych warstw szat wyciągnęła w końcu maleńki kamyk zawieszony na długim rzemyku. Kukume z ciekawością odnotowała ten ostatni fakt - spodziewała się, że arystokracja zniża się co najwyżej do srebrnych łańcuszków.
— Reguluje pracę serca. W moim wieku już warto zwracać na to uwagę — dotknęła ust otwartą dłonią, jakby zawstydzona tym, że w rozmowie rzuciła choćby cieniem uwagi na temat swojej starości. — I oczyszcza ciało z negatywnej energii. Tyle się ostatnio złego dzieje na świecie, że doprawdy...
Westchnęła głęboko, błękitny kamień złapał ostatni promień słońca i zniknął pod materiałem sukni. Kobieta zaraz podjęła:
— Kupiliśmy już jeden na prezent dla Angeliny... Naszej najmłodszej wnuczki, niedawno wyszła za mąż — zaczął gospodarz, na użytek Kukume dodając wyjaśnienie. Według słów Mattii miała być mniej więcej w jej wieku i przez twarz kobiety przemknąć lekki uśmiech na myśl, jak bardzo jej ścieżka różni się od tej, którą kroczyła rówieśnica. — Wraz z Alexandrem przeprowadzili się do świeżo wybudowanej rezydencji i wciąż ją urządzają. Przy następnej wizycie zamierzamy im to podarować. Jestem pewien, że od razu poczują różnicę, jak i my.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz