— O tak, musicie tego posłuchać...
Kukume
odruchowo sięgnęła w stronę skroni, by zagarnąć kosmyk włosów za ucho, smukły
palec niechcący zahaczył o długi kolczyk. Miedziane, zdobne elementy
zahuśtały się i obiły o siebie, podzwaniając jakby ostrzegawczo, ale
dźwięk ten został ledwo zarejestrowany przez Kukume. Nie miał szans
przebić się przez powietrze ciężkie od drogich perfum, by dotarł na
skraj świadomości Newmontów, co dopiero, by ich zaalarmować. Przecież to
tylko kolczyk.
Tym
bardziej, że zajęci byli teraz czymś zgoła innym - Mattia poprowadził
wreszcie rozmowę na właściwe tory, ale chyba żadne z nich nie
spodziewało się, że będą one prowadzić do tak entuzjastycznej reakcji.
Dobrze to świadczyło odnośnie tego, ile mogą się dowiedzieć,
niekoniecznie jednak ucieszyło i Kukume, i Mattię, nastawionych do
sprawy dużo bardziej krytycznie.
—
Powiedziała nam o nich Critty, nasza dobra znajoma — ciągnęła
staruszka. — Nie śledzimy zbyt uważnie nowinek modowych, ale przyznaję,
że liczę na to, iż ta utrzyma się jak najdłużej. Pan Trinket to w
istocie wyjątkowy i światły człowiek, wiele rzeczy nam wytłumaczył w
sposób niezwykle przystępny. Nie zdziwię się, jeśli niedługo jego imię
będzie nie tylko na ustach mieszkańców Maldor.
Jej
mąż wstał i udał się pod okno - na gzymsie stała niepozorna statuetka
przedstawiająca kota - a przynajmniej jakiegoś ssaka. Figurka suto
pokryta była jednak farbą, w dodatku o mocnym pigmencie - jaskrawe barwy
były widoczne już z daleka, ale nawet one nie sprawiły, że Kukume
zauważyła wcześniej figurkę, zanim wskazał ją sam gospodarz. Została
wykonana dość topornie, ale raczej ze względu na zamysł twórczy niż brak
wprawy rzeźbiarza - tym bardziej ze względu na wybór materiału, bowiem
to, co kobieta uznała początkowo za wypaloną glinę, w istocie było
kamieniem, a zatem niezbyt wdzięcznym w obróbce produktem. Wyglądała
dość niewinnie, ale kobiecie coś się w niej nie podobało, coś sprawiało,
że nie chciała brać jej do ręki i odetchnęła z ulgą, gdy przedmiot
wrócił na swoje miejsce.
—
Strzeże domu. Ma taką samą pozę, jak jego pierwowzór, kocie bóstwo
opiekuńcze plemienia z odległych stron. Kilka dni temu, zaręczam,
zgubiłam na dobre obrączkę gdzieś w rezydencji, a gdy wróciłam, była tuż
przy jego łapce. Ostatnio słyszy się też coraz więcej o jakichś
napadach na arystokrację, ale u nas nic zupełnie się nie działo. I od
razu też jakoś atmosfera w domu inna, jakby cieplej... pan Trinket
zapewniał, że to kamień z odłupanych skał na pustyni i dzięki temu w
zimę oddaje nieco tego gorąca, które w sobie trzyma.
Kukume
tylko pokiwała głową, bo cóż miała powiedzieć. Pomyślała z pewną nutą
ironii, że zwykle widziała cały scenariusz od drugiej strony, i
właściwie tylko w momencie zakupu, rzadko kiedy miała okazję śledzić
reakcję klienta w dłuższej perspektywie na zakupiony towar, który
sprzedawca zręcznie mu wcisnął i wmówił, że jest to najpotrzebniejsza
rzecz w jego życiu. Niezależnie od tego, ile prawdy kryło się w słowach
pana Trinketa, musiał nimi operować w sposób iście mistrzowski.
Pani
Newmont sięgnęła też w kierunku swojej szyi - spod licznych warstw szat
wyciągnęła w końcu maleńki kamyk zawieszony na długim rzemyku. Kukume z
ciekawością odnotowała ten ostatni fakt - spodziewała się, że
arystokracja zniża się co najwyżej do srebrnych łańcuszków.
—
Reguluje pracę serca. W moim wieku już warto zwracać na to uwagę —
dotknęła ust otwartą dłonią, jakby zawstydzona tym, że w rozmowie
rzuciła choćby cieniem uwagi na temat swojej starości. — I oczyszcza
ciało z negatywnej energii. Tyle się ostatnio złego dzieje na świecie,
że doprawdy...
Westchnęła głęboko, błękitny kamień złapał ostatni promień słońca i zniknął pod materiałem sukni. Kobieta zaraz podjęła:
—
Kupiliśmy już jeden na prezent dla Angeliny... Naszej najmłodszej wnuczki, niedawno wyszła za mąż — zaczął gospodarz, na użytek Kukume
dodając wyjaśnienie. Według słów Mattii miała być mniej więcej w jej
wieku i przez twarz kobiety przemknąć lekki uśmiech na myśl, jak bardzo
jej ścieżka różni się od tej, którą kroczyła rówieśnica. — Wraz z
Alexandrem przeprowadzili się do świeżo wybudowanej rezydencji i wciąż
ją urządzają. Przy następnej wizycie zamierzamy im to podarować. Jestem
pewien, że od razu poczują różnicę, jak i my.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz